Dostalam od mojej drugiej polowki na gwiazdke kawalek materialu ("Fat Quarter", czyli kwartal z jednego jardu) z kolekcji slynnego artysty sztuki uzytkowej Williama Morrisa.
Bardzo juz chcialabym cos z niego zrobic, ale nie wiem co? :). Najlepiej cos uzytecznego, cos czego czesto bede uzywac, na co bede miala okazje spogladac i cieszyc oko. Mam kilka pomyslow jak: etui na telefon czy husteczki (tutaj zaczerpnelam wene od Ani - Moje Zielone Wzgorze), myslalam tez o bryloczku na klucze, broszce, sakiewce na drobniaki, czy jakis maly portfelik.
Hmm...no nic to, mam nadzieje ze decyzja nadejdzie w krotce i bede mogla pokazac co zdzialalam.
Nawet nie wiesz jak bardzo Ci zazdroszczę w pozytywnym sensie oczywiście:)tego Morrisa !!!!!
ReplyDeleteSama projektuję tkaniny a Morris to oczywiście guru od tkanin niezwykły i wciąż zadziwia mnie jak robił to bez komputera ;)Tę tkaninke znam doskonale i ja po prostu powiesiłabym ją na ścianie jak obraz. Dużo bym dała żeby taką mieć.
Ale piękna byłaby też torebeczka. Ania z Zielonego Wzgórza ( przez której blog do Ciebie zajrzałam) jest w tym mistrzowska ale myślę, że można z tej tkaninki wyczarować torebeczke Dobrać gładki materiał, który podbije urok Morrisa zestawić i już !!! Ale się rozgadałam ale to ten morris mnie tak rozwalił.
Witaj w blogowym świecie.Zapraszam do siebie na bloga choc ostatnio nie było mnie tam zbyt często.Pozdrawiam
Dziekuje za pomysly, z tym powieszeniem na scianie to rzeczywiscie masz racje, fajnie ze o tym piszesz bo zamierzalam wyciac kwartal z tego kawalka i rzeczywiscie powiesic na scianie. Jestem szczesciara bo mam galerie Williama Morrisa pod nosem, w parku do ktorego chodze na spacery z moim synkiem, jest tam ogromny przepiekny dom w ktorym W. Morris mieszkal przez ok 9 lat swojego zycia gdy wzbogacil sie na swojej sztuce.Rowniez uwielbiam jego wzory i kiedys moze wytapetuje sobie mieszkanie w jego tapety. Dzieki za komentarz :)Acha, torebka to swietny pomysl ale boje sie ze mi nie wyjdzie, ja wciaz poczatkujaca na maszynie.
ReplyDelete